Sunday, 6 April 2014

Słynna już sałatka gyros

Z tą sałatką nie wiąże się żadna tajemnicza historia. Pojawiła się w naszym domu ze zwykłej potrzeby zjedzenia czegoś zdrowego i pożywnego jednocześnie. Bardzo popularna w Polsce, z wielkim sukcesem przeniesiona na grunt angielski :) Nieprzerwanie zdobywa coraz więcej zwolenników wśród moich zagranicznych znajomych-amatorów dobrego jedzenia. Chociaż bardzo często słyszę wiele komplementów pod adresem naszych polskich dań, ta salatka jest chyba numerem jeden. Widocznie taka kombinacja warzyw i mięsa celnie trafia we wszystkie gusta, niezależnie od szerokości geograficznej. Przepis zawdzięczam mojej siostrze Domi, która nawiasem mówiąc, w temacie sałatek, jest naszym rodzinnym Gordonem Ramsayem :) 


Składniki:

1 puszka kukurydzy
1 duża cebula, pokrojona w drobną kostkę
1 duża pierś z kurczaka
4-5 duże ogórki konserwowe, pokrojone w drobną kostkę
sałata lodowa lub kapusta pekińska
przyprawa gyros
majonez
ketchup

Przygotowanie zajmuje dosłownie 15 minut.

Pierś z kurczaka pokroić w kostkę, posypać obficie przyprawą gyros i usmażyć na patelni. Przełożyć na dno salaterki. Polać ketchupem. Kolejne składniki układać warstwami: pokrojoną w kostkę cebulę, pokrojone w kostkę ogórki konserwowe, kukurydzę z puszki, majonez i pokrojoną drobno sałatę lodową. Gotowe. Można rozpocząć przygotowania do jedzenia :) Osobiście polecam podawać w towarzystwie frytek French fries.





"Kolorowe Jeziorka"

Dziś mam przyjemność przedstawić Wam kolorowe jeziorka; skarb skrywany w Rudawach Janowickich na północnym zboczu Wielkiej Kopy. Prawdopodobnie jedno z najpiękniejszych miejsc Rudawskiego Parku Krajobrazowego! Bezkonkurencyjnie ogłoszone przez portale turystyczne jednym z najatrakcyjniejszych celów podróży i sposobów na miłe spędzenie weekendu na Dolnym Śląsku. Miejsce po prostu urocze, mami pieknem natury i kolorami tafli jezior. Jakże skutecznie przeczy teoriom o "szarej" i "burej" Polsce. Takiego kolorowego oblicza polskich zakątków, chyba jeszcze nie znaliscie :) Wystarczy spojrzeć na fenomenalne zdjęcia!

Z powstaniem jeziorek wiąże się jak zwykle niezwykła historia sięgająca XVIII - XIX wieku, w którym to czasie na terenach Śląska funkcjonowały niemieckie kopalnie odkrywkowe pirytu. Produkcja w oparciu o złoża powoli się kończyła, ostatecznie w 1925 kopalnie zostały porzucone. W miejscu starych wyrobisk, do których napływała woda powstały trzy jeziorka, a na skutek działania innych związkow chemicznych woda w każdych z nich otrzymała inne zabarwienie. Tak powstał zespół kolorowych jeziorek: Jeziorko Purpurowe, Lazurowe i Zielone. Dla mnie osobiście - prawdziwy fenomen i genialny przykład tego, że przemysł może czasem pomóc naturze.   


























Pierwsze na zielonym szlaku Jeziorko Purpurowe (Czerwone) powstało na miejscu największej i najstarszej (z 1785 roku) kopalni "Hoffnung" (z niem. Nadzieja). Swoją rdzawo-czerwoną barwę i nieprzyjemny zapach zawdzięcza związkom żelaza i siarki. Wydobywany tutaj niegdys piryt, był później przerabiany na kwas siarkowy, stąd charakterystyczna woń i wysokie zakwaszenie wody (ph = 3.1).




Drugim na trasie zielonego szlaku turystycznego jest Jeziorko Błękitne (zwane tez Lazurowym) utworzone w miejscu wyrobisk po kopalni „Neues Glück” (z niem. "Nowe Szczeście"). W odróżnieniu od purpurowego jeziorka, jest dużo mniejsze i głębsze, a jego woda czysta i bezwonna. Piękny, szmaragdowy kolor, ktory przywodzi na myśl klimaty znad Morza Karaibskiego zawdzięcza znajdującym się w podłożu związkom miedzi. 



Najwyżej na trasie położone jest najmniejsze Zielone Jeziorko (zwane tez Zielonym Stawkiem). Powstało w miejscu kopalni "Gustaw Grübe" i podobnie jak Szmaragdowe Jeziorko, swoje charakterystyczne zabarwienie zawdzięcza związkom miedzi. Niestety nie zawsze można je podziwiać; okresowo wysycha.

Autorem wszystkich zdjęć w dzisiejszym wpisie jest rodowity Dolnoślązak, pan Zbigniew Rękas. Dzięki jego uprzejmości zdjęcia mogły zostać umieszczone na tej stronie. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam! Po więcej fotografii autorstwa pana Zbigniewa zapraszam na jego oficjalnego bloga: www.zbychflash.blogspot.com i fotobloga: http://zbyrek.flog.pl

Praktyczne informacje:

* więcej o kolorowych jeziorkach można przeczytać na poświęconej im stronie: www.kolorowejeziorka.pl
* zielony szlak turystyczny biegnący wzdłuż Rudawskiego Parku Krajobrazowego to nie tylko cudnej urody jeziorka, ale również liczne skałki, jaskinie i kanion.
* wkrótce na tym terenie planowane jest utworzenie rezerwatu przyrody nieożywionej. Trzymamy kciuki!

Friday, 14 March 2014

Dobre, bo polskie! Pulpeciki w sosie pomidorowo-czosnkowym

Pulpeciki w sosie pomidorowym to chyba popisowe danie każdej polskiej pani domu :) Tradycyjne, a w dodatku tak szybkie i proste w przygotowaniu, że "nie do wiary" :) Za tym daniem przemawia również fakt, że można je modyfikować na wiele sposobów i za każdym razem smakuje równie ciekawie. Tym razem  zmiana jest kosmetyczna; dodałam od siebie czosnek i kleks z jogurtu naturalnego. Reszta jak u mamy:)



Składniki na pulpeciki:

  • 500g mielonego wieprzowego mięsa 
  • 1 jajko
  • 1-2 łyżki bułki tartej do zagęszczenia masy mięsnej (ja użyłam dwóch)
  • do przyprawienia: suszona bazylia, majeranek, mielona papryka, sól i pieprz (do smaku)
Oprócz tego do przygotowania sosu potrzebne będą:
  • 1 puszka pomidorów
  • 2-3 świeże pomidory sparzone wcześniej wrzątkiem
  • 2-3 ząbki czosnku
  • drobno pokrojona świeża natka pietruszki
  • 1/2 łyżeczki koncentratu pomidorowego (opcjonalnie)
  • 1 mała cebula pokrojona w kostkę i zeszklona na oliwie z oliwek
  • sól i pieprz do smaku
Mięso mielone łączymy z jajkiem, przyprawami i bułką tartą. Wyrabiamy ręką na gładką masę po czym odstawiamy do lodówki na około 10 minut. 

W międzyczasie przygotowujemy szybki sos pomidorowo-czosnkowy! Mniam! :)

Do garnka wrzucamy pomidory z puszki, pusta puszkę po pomidorach wypełniamy do połowy wodą i wlewamy ją do sosu. Dodajemy obrane i pokrojone drobno świeże pomidory, zeszkloną cebulkę, przeciśnięty przez praskę czosnek i gotujemy wszystko pod przykryciem na małym ogniu do zredukowania. Gdy nadmiar wody odparuje, a sos będzie miał odpowiednią konsystencje (czasem warto dopomóc sobie blenderem i zmiksować mieszankę na gładki sos :) zdejmujemy z ognia, doprawiamy do smaku koncentratem pomidorowym, sola i pieprzem.

Z masy mięsnej formujemy małe pulpeciki i wrzucamy do sosu. Dusimy pod przykryciem na bardzo małym ogniu przez ok 15-20 minut. Posypujemy drobno posiekaną natką świeżej pietruszki i voilà! 

Było pysznieeee! Na dowód tego, kilka zdjęć: 


Pulpeciki są miękkie, przesiąknięte ostrym w smaku sosem, do tego zielona pietruszka i nie potrzeba mi do szczęścia nic więcej. Moim skromnym zdaniem  najlepiej smakują z ziemniaczanym puree, chociaż sos jest tak uniwersalny, że nic nie stoi na przeszkodzie, by podawać go z ryżem czy penne. Świetnie smakuje również z kleksem z jogurtu naturalnego. Smacznego! 

Kto Ty jesteś? Polak Przyjaciel.

"Za granicą łatwiej traci się starych przyjaciół niż zyskuje nowych". Jak wielu z Was czytających właśnie z przekonaniem pokiwało głową??

Co ja myślę o tym?

Z zasady, nie boje się poznawać ludzi i zawierać nowych przyjaźni. Z zasady też, nikogo nie poddaje ocenie na podstawie kraju pochodzenia, statusu społecznego, wykonywanego zawodu czy wyglądu fizycznego. W rezultacie nie wyciągam pochopnych wniosków. Kimkolwiek Ci nowo poznani ludzie są, z góry dostają kredyt zaufania. Tak na dobry początek znajomości! :) Być może, to właśnie jest mój skromny wkład do szerszej dyskusji  w zakresie krzewienia w świecie mody na tolerancje i brak ogólnych podziałów. 

Bycie emigrantem i życie poza granicami swojego ojczystego kraju, jakkolwiek daje wiele okazji do zawierania przyjaźni z dziesiątkami ludzi z "egzotycznych" krajów i kultur, pozwala także na spojrzenie na własny naród z zupełnie innej, nieznanej dotąd perspektywy. My dotąd narzekający na siebie nawzajem Polacy, za granicą mimo wszystko szukamy wśród siebie sprzymierzeńców. W krajach gdzie wszystko jest nam obce, szukamy wspólnego mianownika. Zaczynamy dostrzegać, że w obcej kulturze tak wcześniej nęcącej nie zawsze znajdujemy to, z czym chcielibyśmy się utożsamić, jednocześnie tęsknimy za tym, co zostawiliśmy wyjeżdżać. Popularne powiedzenie: nie docenisz niczego, dopóki nie zniknie Ci to z oczu jest w tym przypadku jak najbardziej trafne.

Kiedy 6 lat temu po raz pierwszy wyjechałam z kraju, poczułam, że mam w końcu  to szczęście móc obracać się w innym towarzystwie, poznawać nowych ludzi, poszerzać horyzonty i szczerze mowiąc naiwnie sądziłam, że wiele z moich przyjaźni zawartych za granicą będzie dla moich nowych znajomych znaczyło przynajmniej tyle co dla mnie, Okazuje się jednak, że ludzie za granicą (nie zawsze, choć bardzo często) mają do przyjaźni bardzo luźny stosunek. Podczas gdy, dla większości Polaków sympatyczny uśmiech i życzliwe pogawędki ze strony obcokrajowców to zapowiedź nowej przyjaźni, dla nich to zazwyczaj zwykła kurtuazja :) 

Dlaczego pomimo tego, my emigranci nadal tak często staramy się zaprzyjaźniać...(?) 
Myślę sobię, że Ci, którzy rozpoczynają nowe życie za granicą, zazwyczaj poszukują w nowym środowisku podobieństw do środowiska, w którym kiedyś czuli sie komfortowo. Szukamy czegoś, co albo przypomni nam o dawnym życiu lub da poczucie przynależnoci do nowego. Dla przykladu, Ci, którzy tak bardzo byli w kraju związani z rodziną i przyjaciółmi, starają otoczyć się możliwie największym wianuszkiem nowych znajomych, przez co w pewien sposób mogą poczuć się jak w domu. Pamiętając z jaką łatwością zawieraliśmy znajomości w Polsce, większość stara się przełożyć to na zagraniczne realia. 





Z podziekowaniami dla mojej super utalentowanej szwagierki, Beaty Wiktorowskiej. Dzieki jej uprzejmosci, jej dwie prace zostaly umieszczone na tym blogu. Jeszcze raz dziekuje i pozdrawiam!    

Nie jestem do konca pewna, czy to za sprawa wieku czy tego, ze wylal sie na mnie kubel zimnej wody, przyznalam sie przed soba do tego, ze w przeciagu  ostatnich kilku lat duzo bardziej komfortowo czuje sie w towarzystwie Polakow. To wsrod nich znalazlam osoby, ktore dzis moge nazwac swoimi prawdziwymi przyjaciolmi, To im ufam najbardziej w kwestiach waznych i wsrod nich znajduje najwieksze zrozumienie. Co prawda przyjaciol mam zaledwie kilku, ale sa to ludzie sprawadzeni w bojach, na ktorych zawsze moge liczyc. Oto kilka cech, ktore niezmienne cenie sobie w moich polskich przyjaciolach:
  • byc moze nie sa to ludzie, ktorym usmiech nie zchodzi z twarzy i buzia nie zamyka sie przez caly dzien, jednak nie na tym mi zalezy kiedy szukam w kims prawdziwych przyjaciol
  • godni zaufania i zawsze mozna na nich polegac 
  • regularne spotkania zawsze przy stole pelnym jedzenia. Lubie to! :) 
  • bez owijania w bawelne. Z samego wyrazu twarzy mozna od razu wyczytac czy trafilo sie w czyjs gust czy nie :)
  • wiele zyskuja przy blizszym poznaniu. Z pozoru surowi i zdystansowani, w srodku mili i ciepli ludzie. 
  • szczerzy (do bolu). Chyba na cale szczescie Polacy (na ogol) nie sa wiezniami savoir vivre i daja do zrozumienia, ze "czarne jest czarne, a biale jest biale" prosze Panstwa! :)
  • ludzie z natury nieco mniej wylewni w porownaniu do obcokrajowcow. Moga stwarzac pozory ludzi zamknietych w sobie i niechetnych zawieraniu nowych znajomosci, jednak sama nie wiem co jest gorsze: bycie zdystansowanym czy nadmierna wylewnosc w postaci opowiadania historii swojego zycia ludziom, ktorych 10 minut wczesniej poznalo sie na przystanku autobusowym... :) (doswiadczone na wlasnej skorze)
Niezaleznie od tego jakie beda Wasze osobiste powody ku temu, by zaczac zaprzyjazniac sie na dobre z Polakami w kazdym zakatku Ziemi, goraco Was wszystkich do tego zachecam! :)


Sunday, 22 December 2013

** ** Pół wpisu, czyli jedną nogą w Nowym Roku! ** **

Wszyscy gotowi na przyjście świąt? Zanim świętowanie rozpocznie się na dobre, mam nadzieję, że każdy z przyjemnością zrobi sobie krótką przerwę od przedświatecznej bieganiny, nie tylko po to, by usiaść w fotelu z nogami do góry i pozwolić mi życzyć Wam "Wesołych Swiat";) 

Niech tegoroczne święta tradycyjnie będą białe, śnieżne i pachnace igliwiem. Niech każdy ma szczęście spędzić je w domu, w gronie najbliższych. Niech na stołach królują nasze pyszne, polskie potrawy. Niech każdy w tym radosnym okresie znajdzie czas rownież na refleksję i prawdziwą rozmowę. Natomiast tym, którzy standardowo wolą byc zdrowi, szcześliwi, kochani i bogaci, życzę zdrowia, szczęścia, pieniędzy i dużo miłości! 

Wszystkim wiernym czytelnikom Everything Polish in Polish życzę wesołych świąt Bożego Narodzenia oraz wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Z czystą intencją i głeboką wiarą w ludzkie możliwości życzę sobie i Wam przede wszystkim wielu wykorzystanych okazji, dzięki którym nasze mniejsze i większe marzenia będą miały szansę spełnić się w Nowym Roku! *** Do zobaczenia w 2014! 





Sunday, 1 December 2013

Na bogato. Przedświąteczne polskie DIY!

Znów dogoniły nas Święta Bożego Narodzenia i nadszedł czas, kiedy każdy w pośpiechu przemierza miasto w poszukiwaniu odpowiednich prezentów pod choinkę. Sklepowe wystawy kuszą produktami, firmy prześcigają się w pomysłach na coraz ciekawsze reklamy, wszystkiego dużo i co tu dużo mówić wszystko takie samo. Zdjęte z taśmy produkcyjnej, bez uroku i bez osobistego wyrazu, a bez wątpienia każdy chciałby móc swoim bliskim podarować na Gwiazdkę coś wyjątkowego. Święta zbliżają się wielkimi krokami, więc pomyślałam, że tych, jeszcze niezdecydowanych w wyborze postaram się zainspirować do sięgnięcia po unikatowe, spersonalizowane i dopieszczone w każdym calu wyroby rąk własnych. Nie posiadam się z radości, bo w końcu mogę się podzielić z Wami moimi typami na świąteczne prezenty. Jak zawsze, to co nasze, wywodzące się z polskich tradycji niezmiennie zdobywa moje serce.  

Kupowanie prezentów pod choinkę nie zawsze musi kojarzyć się z napiętą atmosferą i kolejkami w sklepach. Powiem więcej, może okazać się całkiem przyjemne pod warunkiem, że zmienimy nasze postrzeganie prezentów jako takich. Dla większości prezenty to przedmioty, którymi cywilizowana cześć świata wymienia się z okazji świat Bożego Narodzenia, gdzie w rzeczywistości każdy prezent ma  wydźwięk osobisty i zawsze ujawnia intencje obdarowującego. Są prezenty dawane ukradkiem, bez okazji, własnoręcznie wykonane, drogie i takie, które nie kosztują nic. Oczywiście, są w naszym otoczeniu ludzie, którym wolimy kupować zwyczajne, losowo wybrane przedmioty, jednak uważam, że najbliższym należy się coś oryginalnego. Wbrew pozorom, miły ręcznie robiony upominek nie musi kosztować fortuny.

Jeśli uważasz, że Twój partner nie przeżyje kolejnej pary skarpet z serii świątecznej z Mikołajem, a Tobie nie przychodzi na myśl nic równie przygnębiającego jak dostanie termofora lub szóstego zestawu piżam z polaru, ten wpis z pewnością okaże się w pomocny. Unikatowy "look" i jakość wykonania służyły mi za kryteria wyboru. Oto lista i informacje dodatkowe, gdzie szukać inspiracji na więcej polskich, niepowtarzalnych, ręcznie wykonanych świątecznych podarunków. 


1. Korzystając z wielkiego powrotu do łask wzorów etno i folk przedstawiam piękne, ręcznie malowane filiżanki do kawy i herbaty wykonane przez utalentowaną góralkę, Hanię Jakubiec. Ja już teraz jestem wielką fanką kolorowych kwiatów przez nią malowanych. Świeżo, kolorowo, optymistycznie. Ludowe wzory, ale we współczesnym wydaniu. Takie kombinacje lubię najbardziej. Poza tym, nie da się ukryć, że poranna kawa musi smakować niebiańsko, kiedy pije się ją w tak uroczych, cukierkowych, miłych dla oka filiżankach. Jak dla mnie - prawdziwe arcydzieło! Jeśli chcecie się przekonać, co tym razem zmalowała, a wiem, że maluje bezustannie, koniecznie zajrzyjcie na jej bloga (więcej info i adresy stron  pod zdjęciami). 

na czerwono - chyba moje ulubione, filiżanki w czerwone róże
na niebiesko - filiżanka w niebieskie róże
a tu odcienie szarości
zestaw filiżanek z czerwona różą
zestaw ręcznie malowanych filiżanek z czerwona różą i złotym kwiatkiem
oraz przepięknie zapakowany prezent ślubny

Z podziękowaniami dla Hani Jakubiec, autorki bloga Malowanki Hanki, ale także powyższych zdjęć. Dzięki jej uprzejmości wszystkie zdjęcia zostały opublikowane na tej stronie. Po więcej ekscytujących zdjęć pięknych, ręcznie malowanych porcelanowych filiżanek, talerzyków, kieliszków, serwisów do kawy i herbaty oraz tkanin ozdabianych głównie tradycyjnymi, regionalnymi, ludowymi wzorami kwiatów zapraszam do odwiedzenia bloga Hani: folkifashion.blogspot.com lub oficjalnego fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/pages/Malowanki-Hanki/286532751462828?fref=ts

2. Szydełkowe robótki Ani Szwarc. Muszę to napisać. Jestem taka szczęśliwa, że udało mi się natrafić na bloga Ani, ponieważ przypomniała mi ona zapomnianą w dzisiejszych czasach sztukę robienia na szydełku i wywołała miłe wspomnienia związane z domem babci. Osobiście przepadam za taką formą artystycznego wyrazu i brak jakichkolwiek zdolności w tym temacie jest u mnie ciągle nieodżałowany:) Nie mniej jednak, bardzo się cieszę, że takie osoby jak Ania dzielą się swoim talentem i kultywują tą piękną polską tradycję robienia na szydełku. Mnie urzekają piękne wzory i kolory, jestem absolutnie zakochana w jakości wykonania i dbałości o każdy szczegół. Tylko wyobraźcie sobie jak miło jest wieczorem wsunąć nos pod mięciuchnyręcznie robiony pled, zwłaszcza gdy za oknem zawierucha i hula zimny wiatr. Już sama myśl o tym poprawia nastrój :) Koniecznie zajrzyj na blog Ani, jeśli tak jak ja, jesteś wielbicielem stylu vintage!


Z podziękowaniami dla Ani Szwarc, autorki bloga Kot Bury, a także poniższych zdjęć. Dzięki jej uprzejmości wszystkie te zdjęcia zostały opublikowane na tej stronie. Po więcej artystycznych fotografii przedstawiających piękne, ręcznie robione szydełkowe poduszki i pledy w stylu vintage, mięciutkie ręcznie szyte misie i kotki przytulanki, torebki i akcesoria, niespotykane dekoracje dla domu i wiele, wiele więcej zapraszam do odwiedzenia bloga Ani: http://kotburykot.blogspot.co.uk/ lub oficjalnego fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/kot.bury 




 Halloweenowe dekoracje dla domu
szydełkowe "kociaki-brelaki"




















super modne szydełkowe kopertówki z jelonkiem












i wreszcie mój faworyt - wyrób szydełkowy, mięciuchny pled w stylu vintage  

3. Najserdeczniejsza przyjaciółka kobiet - nieśmiertelna biżuteria :) Kiedy patrzę na te wszystkie misternie splecione koraliki, które w połączeniu z kawałkiem żyłki tworzą tak piękne, zapierające dech w piersi cudeńka-błyskotki, do tej pory brakuje mi słów, by wyrazić podziw dla artystycznych zdolności Izabeli Stachnik. Jestem zawsze pełna podziwu i uznania dla osób, które wykorzystując swój talent potrafią zrobić coś z niczego i nie szczędzę wtedy pochwał. Iza udowadnia, że do tego, by działa się prawdziwa magia jej wystarcza pasja i garść koralików. Zresztą, sami popatrzcie na zdjęcia. Wracając, jednak do prezentów, dobra jakość i nowoczesny "look" sprawia, że ta elegancka, artystyczna biżuteria staje się ponadczasowa. Bądźmy szczerzy - panowie mają tu ułatwione zadanie. Powszechnie wiadomo, że żadna kobieta nie oprze się świątecznemu prezentowi w postaci pierścionka, kolczyków czy bransoletki :) Z posród wielu niespotykanych wzorów, splotów, rodzajów technik wykonania można wybierać godzinami (więcej info i adresy stron  poniżej).

Po więcej artystycznych fotografii niesamowitych prac, wśród których znajdziemy ręcznie robioną biżuterięwitraże wykonane techniką Tiffanny, lampki stołowe witrażowe, filcowe dekoracje dla domu, przedmioty ozdabiane techniką decoupage i wiele, wiele innych cudeniek zapraszam do odwiedzenia strony galerii rękodzieła Venabell: http://www.venabell.com lub oficjalnej strony galerii na facebooku: https://www.facebook.com/venabellshop?fref=tsPodziękowania dla Izabeli Stachnik (galerii rękodzieła Venabell), dzięki której uprzejmości poniższe zdjęcia zostały opublikowane na tej stronie. Dziękuję i pozdrawiam!






Pytam z czystej ciekawości, czy kiedykolwiek w życiu udało się komuś zmierzyć uśmiech i szczęście osoby  obdarowanej odpowiednim, rozważnie dobranym podarunkiem od serca??? Pytanie na dziś:) Tymczasem, ja i sowa Agatka życzymy Wam udanego polowania na świąteczne prezenty! xxx


Jeszcze raz dziękuję Izabeli Stachnik (galerii rękodzieła Venabell) za zgodę na udostępnienie powyższego zdjęcia na moim blogu. Serdecznie pozdrawiam!